Bogusław Skowronek

O początkach Samorządu Studenckiego Naszej Uczelni.
Perspektywa pierwszego przewodniczącego

Na zjawiska historyczne można spoglądać z wielu perspektyw, przyjmując w opisie różne kryteria, narzędzia badawcze i język wywodu. Na powstanie oraz dzieje Samorządu Studentów Naszej Uczelni można też spoglądać z wielu punktów widzenia. Przygotowując niniejszy tekst o początkach ruchu samorządowego, stanąłem jednak przed trudnym zadaniem. Okazało się bowiem, iż w uczelnianych archiwach brakuje scalonych materiałów na temat rodzenia się tej idei w ówczesnej Wyższej Szkole Pedagogicznej. Głównym więc źródłem materiałowym przedstawionej tu historii jest moje prywatnym archiwum [1] (w tym numery „Nowego Legionu”, niezależnej gazety studentów WSP) oraz własna… pamięć. Starałem się jednak wszystkie fakty opisać jak najdokładniej, choć wydarzenia, o których tu opowiadam rozegrały się ponad 20 lat temu. Oczywiście, świadom jestem, że w takim wspomnieniowym szkicu nie da się uniknąć subiektywnej, nacechowanej pozytywną emocją, optyki — wszak opowiadam o czasach własnej młodości.

Pisał będę jedynie o dwóch latach swojej aktywności w Samorządzie WSP, czyli okresie od początku 1987 roku, aż do końca 1988 roku. Nie będę więc odnosił się w niniejszym artykule do późniejszej działalności organów Samorządu. Tekst ów, ujmując rzecz żartobliwie, będzie zatem odwołaniem się do „mitu założycielskiego” uczelnianej samorządności. Jako pierwszy Przewodniczący Samorządu WSP tworzyłem wraz z koleżankami i kolegami - w bardzo ciekawych czasach — ruch, który dzisiaj dla studentów wydaje się być tak oczywisty i naturalny, że aż niezauważalny. Wtedy — kiedy powstawał Samorząd w WSP — tak nie było. Wtedy, czyli pod koniec lat 80., trudne to były czasy. Po zakończeniu stanu wojennego zaczęła się w Polsce - jeszcze wtedy PRL — smutna, przygnębiająca „normalizacja”, czyli tak naprawdę długi okres braku nadziei i społecznego marazmu. Zmęczenie trudami codziennego życia oraz bardzo dokładna kontrola wszelkich ponadjednostkowych działań nie sprzyjały obywatelskiemu zaangażowaniu. Sporej grupie osób, także młodych, brakowało entuzjazmu, trwali jakby w stanie „uśpienia”, koncentrując się głównie na sferze prywatnego życia. 

W takich oto czasach rodziła się w Uczelni idea samorządności. Podstawą do jej zaistnienia była bardzo restrykcyjna nowela Ustawy o Szkolnictwie Wyższym z 1985 roku. Władze ministerialne dopuściły możliwość istnienia akademickich samorządów, ale ich rola miała ograniczać się jedynie do wyrażania opinii w sprawach związanych z procesem dydaktycznym, pomocy materialnej, nagród za wyniki w nauce i w sprawach rozdziału środków przeznaczonych na cele studenckie. Tylko wyrażanie opinii, nie zaś podejmowanie jakichkolwiek w tych sprawach decyzji. Zapisy ustawy nie definiowały poza tym samorządów jako organizacji. Jedyną legalną organizacją studencką, prócz ZSMP (Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej), mógł być tylko ZSP (nie wspominam tu o ZHP i AZS). W ówczesnej regulacji strukturę, zasady funkcjonowania oraz regulamin Samorządu ustalał i ostatecznie zatwierdzał sam minister. Tak definiowano samo-rządność w PRL. Organy samorządu nie mogły rzecz jasna prowadzić żadnej działalności finansowej, gospodarczej, kulturalnej, turystycznej itp. Przepisy te — w zasadzie uniemożliwiające realne działanie - w praktyce musiały stać się bardzo szybko martwe. W wystąpieniu podczas sympozjum na temat działalności studenckiej (26 kwietnia 1988 r.) mówiłem, że „aby samorząd mógł skutecznie robić cokolwiek musi łamać przepisy regulaminu ramowego” [2]. Było więc pewnym paradoksem, że ówczesne Samorządy, aby móc w ogóle funkcjonować musiały najpierw „wywalczyć” dla siebie możliwości podejmowania jakichkolwiek decyzji — co w tamtych czasach było jednoznacznie działalnością o charakterze politycznym. Dalsza część tekstu będzie w dużej mierze opowieścią o tym, jak owa walka o prawa samorządu wyglądała. 

W Wyższej Szkole Pedagogicznej ramowy regulamin samorządu — na wzór ministerialnego — pojawił się w grudniu 1986 roku. Przez pierwsze miesiące roku 1987 trwały przygotowania do pierwszych wyborów poszczególnych organów samorządu (rad instytutowych i wydziałowych, z których wybierano radę uczelnianą). Nie spotkały się one jednak z większym zainteresowaniem (ponawiano je kilkakrotnie). Studenci byli nastawieni do samorządu nieufnie, wielu nie widziało dla niego żadnych perspektyw, część nie wierzyła w autentyzm inicjatywy, inni zaś sądzili, że samorząd to tylko pozory. Jeszcze w kwietniu 1987 r. organizowałem zebrania starostów wszystkich lat w celu wybrania przedstawiciela do Rady Wydziału Humanistycznego. Pojawiła się jednak wśród studentów także nadzieja, że idea samorządu może być szansą na pełną oraz prawdziwą reprezentację studentów. Realną datą rozpoczęcia funkcjonowania Samorządu w Naszej Uczelni jest więc rok 1987. Ukonstytuowała się wtedy (pod koniec roku akademickiego 1986/1987) Uczelniana Rada Samorządu Studenckiego Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie. Ja pełniłem funkcję Przewodniczącego. Członkami Rady byli również: Iwona Ogiegło (dziś Steczko), Ryszard Więcek i Lidia Lupa. Przedstawicielem Domów Studenckich był Mieczysław Czytajło, a reprezentantem studiów zaocznych Marek Glogier. Z osób czynnie działających w tamtym okresie wymienić też trzeba Janusza Bryta, Krzysztofa Głuca, Andrzeja Górza, Andrzej Krótkiego, Jacka Mroza, Andrzej Mysłajka i Jacka Wowrę (mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem). Pragnąłem, by Samorząd WSP był niezależnym ruchem i stanowił alternatywę dla politycznych organizacji (to, co było dla mnie dumą, spotykało się też z dezaprobatą. Zarząd ZSMP przykładowo ubolewał, „że w składzie Samorządu na WSP nie ma żadnego aktywnego działacza organizacji już istniejącej”). 

Najważniejszym dla budowania kształtu prawnego Samorządu był następny rok akademicki — 1987/1988 (a precyzyjnie ujmując, rok 1988). Wtedy samorząd wyraźnie określił swą tożsamość, stał się liczącym ciałem w uczelni, rozpoczął także normalną, bieżącą działalność. Choć było to — jak na standardy dzisiejsze — funkcjonowanie w dużej mierze partyzanckie. Jedynym majątkiem Samorządu WSP była w tamtym czasie stara maszyna do pisania, dwie pieczątki (nagłówkowa i imienna) oraz tablica ogłoszeń, na której pojawiały się wszelkie informacje, pisma, petycje (była usytuowana mniej więcej w tym samym miejscu, co obecna gablota). O pokoju dla samorządu mogłem tylko pomarzyć. Mimo tych trudności, cały czas staraliśmy się walczyć o zmianę ograniczających nas przepisów, czyli realne uprawnienia dla samorządu (w ministerialnych założeniach, przypomnę, poza możliwością wyrażania opinii ich nie było). W jednym z pierwszych oficjalnych pism postulowaliśmy m.in. „zwiększenie reprezentacji samorządu w ciałach kolegialnych uczelni; umożliwienie samorządowi inspirowania działalności kulturalnej, sportowej, naukowej; umożliwienie prowadzenia działalności informacyjnej, która pozwalałaby na większą integrację środowiska studenckiego”. Wtedy były to postulaty bardzo odważne. Bardzo chcieliśmy też aktywizować brać studencką, walczyć z pewnym zastojem, czy też lękiem przed społeczną działalnością. Na wcześniej wspomnianym sympozjum w kwietniu 1988 r. mówiłem: „najwyższy czas, aby przestano się bać bardziej radykalnych poczynań i poczynić kroki, by działalność studencka nie polegała wyłącznie na uczęszczaniu do dyskotek lub co najwyżej słaniu układnych pism i przeprowadzaniu rozmów w przyjaznej atmosferze” [3]. 

Władze Uczelni (Rektorem był wtedy prof. Mieczysław Rozmus, a Prorektorem do spraw Wychowawczych — tak brzmiała ta nazwa — prof. Jerzy Jarowiecki), same mając skrępowane ręce dogmatyczną polityką Ministerstwa, podchodziły do podobnych postulatów z dużą ostrożnością. Nie robiły jednak większych trudności, by — na owej jednej tablicy — pisma z takimi postulatami prezentować. „Kłopoty” zaczęły się później — w kwietniu i maju 1988 roku. Rektorzy chcieli na początku traktować Samorząd jako jeszcze jedną organizację studencką, funkcjonującą w ramach ówcześnie obowiązującego modelu. Wszyscy dopiero uczyliśmy się współdziałania. 

Przełomowe dla Samorządu WSP było spotkanie przedstawicieli uczelni krakowskich (AGH, AR, UJ, WSP) — zorganizowane poza oficjalną kuratelą — z udziałem zaproszonych przedstawicieli środowisk studenckich z Białegostoku, Gdańska, Gliwic, Lublina, Łodzi, Poznania, Warszawy i Wrocławia. W dniach 20 i 21 lutego 1988 r. uzgodniono stanowiska w sprawach: „postulowanych zmian prawnej regulacji zasad istnienia i działania Samorządów Studentów; konieczności poprawy sytuacji materialnej studentów; zniesienia studenckich praktyk robotniczych; powrotu do pluralizmu organizacyjnego na Uczelniach; utworzenia akademickiego komitetu na rzecz poszerzenia autonomii szkół wyższych”. Reprezentując Samorząd WSP, byłem jednym z sygnatariuszy wspólnych ustaleń. Postulaty zostały przekazane Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego, Ministerstwu Edukacji Narodowej, Sejmowi PRL oraz władzom uczelni krakowskich (w naszej Uczelni przedstawiłem je podczas obrad Senatu). Stanowiska przyjęte na spotkaniu lutowym były podstawą dalszego działania Samorządu, określały jego horyzont ideowy, wyznaczały pułap oczekiwań (w owym czasie), budowały też wspólną dla wszystkich studentów wizję Wolnego Uniwersytetu. Jednak odpowiedź na nasze postulaty otrzymaliśmy z Ministerstwa dopiero… 18 maja. W imiennie adresowanym liście („Obywatel Bogusław Skowronek”) pisano, iż „problemy nurtujące obecnie środowisko studenckie, jeszcze przed spotkaniem przedstawicieli środowisk akademickich w Krakowie, w dniach 20–21.02.88 r. były i są nadal przedmiotem prac resortu”. Nie muszę dodawać, iż tego typu konstatacje zupełnie nas nie satysfakcjonowały. 

Do działalności samorządu w WSP także z ostrożnością, choć inaczej nacechowaną, podeszły inne studenckie organizacje. Niezależne Zrzeszenie Studentów (wtedy działające nielegalnie) w „Legionie” (nr 1, 20.03.1988) pisało: „jak zachować się wobec nowo utworzonych samorządów, a zwłaszcza najbliższego nam na WSP? Z informacji docierających do nas, osoby tworzące samorząd nie są związane z ZSP, ani inną organizacją komunistyczną. Wobec tego możemy zadać pytanie: czy im zaufać? Myślę, że trzeba, wszak nie mamy nic do stracenia (…) Stanowiska [z lutowego spotkania Samorządów] pokrywają się w większości ze stanowiskiem NZS-u (…).” Tekst kończył się wezwaniem: „w imieniu NZS WSP apeluję o wyrażenie poparcia samorządowi naszej uczelni, które będzie mu bardzo potrzeba”. Słowa, w obliczu nadchodzących strajków majowych okazały się prorocze. Starałem się mocno, by Samorząd — apolityczny ze swej istoty — mógł jednak prezentować na forum Uczelni i poza Nią poglądy tych organizacji, które „odgórnie” zostały skazane na niebyt. Natomiast Zarząd Uczelniany ZSMP do samego końca (jeszcze w roku 1989) wyrażał „swoje zaniepokojenie działaniami zmierzającymi do określenia zasad działania Samorządu Studenckiego”. Uczelnianym działaczom nie podobała się idea „ruchu, który nie powinien być instytucją (…) pod płaszczykiem, której realizuje się własne dążenia grup, w których nadrzędny interes środowiska nie zawsze odgrywa rolę pierwszoplanową (…). Nie zgadzamy się na tworzenie forum myśli opozycyjnej (…)”. 

Myśl opozycyjna wiosną roku 1988 była jednak w Krakowie mocno ożywiona. W maju wybuchł strajk hutników w ówczesnym kombinacie im. Lenina. W środowisku uczelni krakowskich również zaczęło wrzeć. 21 kwietnia odbył się wiec przed gmachem głównym Naszej Uczelni (uczestniczyło ok. 200 osób). Z Rektorami Rozmusem, Jarowieckim i Rajmanem spotkała się delegacja NZS WSP. 26 kwietnia 1988 r. zorganizowałem w Klubie „Bakałarz” spotkanie studentów z władzami naszej Uczelni (pod hasłem „Szczerość za szczerość”), w której przedstawiciele NZS mogli oficjalnie przedstawić swoje racje. Spotkanie było burzliwe, ale moim zdaniem bardzo ważne. Rozmawiano o sprawach politycznych (m.in. pluralizacji życia organizacyjnego w uczelni) oraz socjalnych i dydaktycznych. Chcę podkreślić, iż Samorząd, był wtedy jedyną legalną organizacją studencką w WSP, która mogąc działać oficjalnie, równocześnie chciała walczyć o zmiany. Rolę tę Samorząd pełnił aż do przełomu 1989 roku. Spotkanie w „Bakałarzu” było ważne także dlatego, iż stało się swoistym symptomem wydarzeń, które miały nastąpić później. 

Wydarzenia maja roku 1988 były, moim zdaniem, bardzo ważne dla środowiska. Był to mocny wyraz niezadowolenia ówczesną sytuacją, ostatni „zryw społeczny” przed wyborami 1989 roku. Nie ukrywam, że wraz z innymi osobami, które wtedy działały bądź utożsamiały się z Samorządem, zacząłem w tych wszystkich wydarzeniach aktywnie uczestniczyć. Była to dla mnie lekcja obywatelskiego i społecznego zaangażowania, odpowiedzialności za Wspólnotę, której byłem członkiem; równocześnie przykład takich działań, które nie ograniczały się tylko do murów jednej uczelni. Nie mogę zapomnieć entuzjazmu studentów, którzy — wcześniej apatyczni — teraz poczuli się władni, by wpływać na otaczającą ich rzeczywistość. W następnych dniach na kolejnych wiecach studenci krakowskich uczelni — także studenci WSP — nie tylko wyrażali solidarność ze strajkującymi hutnikami, ale formułowali konkretne postulaty, przede wszystkim mające na celu zapewnienie autonomii uczelniom wyższym. Żądano cofnięcia nowelizacji Ustawy o Szkolnictwie Wyższym z 1985 r.; przywrócenia nieskrępowanego działania niezależnych organizacji studenckich; zwiększenia udziału studentów w Senacie z prawem głosu; zlikwidowania ramowych programów nauczania narzucanych przez Ministerstwo; wolnego dostępu do bibliotek oraz wolności badań naukowych i publikacji wyników. Dzisiaj postulaty te mogą budzić wprost niedowierzanie, ale 20 lat temu były to radykalne żądania polityczne. 

Ministerstwo zignorowało nasze wezwania, nie podjęło żadnych rozmów, nie wysłało swych delegatów - naszymi jedynymi partnerami byli wtedy Rektorzy poszczególnych Uczelni. Z Rektorem Jarowieckim spotykałem się więc praktycznie codziennie. Nie ukrywam, iż w interpretacji bieżących wydarzeń oraz ich ocenie nasze stanowiska znacznie się różniły. Chcę jednak też zaznaczyć, iż miałem pełną swobodę działania. Nikt nie groził mi np. relegowaniem (a byłem wtedy na IV roku studiów). Myślę, że we wszystkich krakowskich uczelniach ówczesne władze rektorskie — zmęczone restrykcyjnym nadzorem ministerialnym - miały pełną świadomość, iż zmiany są niezbędne i nieuniknione. Widziały także powagę, z jaką studenci do walki o swe prawa i swą samorządność podchodzili. 

5 maja 1988 roku, po wiecu zorganizowanym w Collegium Witkowskiego i przedstawieniu tam przez Samorządy swoich postulatów oraz przyjęciu Uchwały Senatu UJ z 4 maja („zarówno pracownicy, jak i studenci winni mieć prawo do wyrażania swych opinii, w duchu dialogu i prawdziwego pluralizmu”), wieczorem na terenie Miasteczka Studenckiego utworzono Międzyuczelniany Komitet Strajkowy oraz proklamowano strajk okupacyjny akademików i absencyjny w uczelniach. W odezwie z dnia 7 maja pisałem: „Uczelniana Rada Samorządu Wyższej Szkoły Pedagogicznej w obliczu strajku na Miasteczku Studenckim stwierdza, iż jest to forma protestu uzasadniona i teraz już jedyna. Jest on rezultatem uprzedniej polityki władz, polityki lekceważenia sygnałów o złej sytuacji oraz postulatów i propozycji wcześniej wysuwanych przez środowiska akademickie. (…) Samorząd WSP akceptuje poczynania powołanego Międzyuczelnianego Komitetu Strajkowego i podkreśla fakt niezwykłego zdyscyplinowania, powagi i spontanicznego podporządkowania się studentów Komitetowi”. Tak w istocie było. 

Porozumienie między Rektorami krakowskich Uczelni a Samorządami (reprezentującymi wtedy całe środowisko studenckie), gwarantujące spełnienie postulatów, podpisano — po trudnych rozmowach — 9 maja 1988 r. Znalazły się w nim zapisy zapewniające pełne bezpieczeństwo wszystkim uczestnikom akcji strajkowej; stworzenie możliwości rozmów przedstawicieli studentów z władzami politycznymi regionu na temat pluralizmu organizacyjnego na uczelniach; zapewnienie zwiększenia liczby przedstawicieli studentów w Senacie; stworzenia możliwości bezpośrednich rozmów z przedstawicielami Ministerstwa w sprawie cofnięcia nowelizacji ustawy z 1985 r.; utworzenia w Senacie nadzwyczajnej Komisji do rozpatrywania trudnych spraw i mediacji oraz najważniejszy postulat - uzyskanie zgody na środowiskowy zjazd samorządów studenckich. W momencie podpisania porozumienia (ze strony władz WSP przez Rektora J. Jarowieckiego, a ze strony Samorządu przeze mnie oraz Jacka Mroza i Andrzeja Krótkiego) zawieszony został strajk okupacyjny akademików, a także strajk absencyjny w krakowskich uczelniach. Zawarte ustalenia zostały następnie zaakceptowane przez Kolegium Rektorów w dniu 18 maja 1988 r. Senat WSP w uchwale z 23 maja potwierdził swoim stanowiskiem podpisane zobowiązania, uznał, że „Rektor i Samorząd kierowali się dobrem Uczelni” i opowiedział się również „za stałym poszerzeniem autonomicznych uprawnień Uczelni, jej organów wybieralnych, a także samorządu studenckiego”. 

Aby dokładnie poinformować wszystkich studentów o porozumieniu i przedstawić przebieg wydarzeń ostatnich dni postanowiliśmy wydać „Okazjonalną Jednodniówkę Uczelnianej Rady Samorządu Studentów Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie”, która miała stać się pierwszym numerem cyklicznie wydawanego biuletynu informacyjnego. Pomysł pisma narodził się już podczas kwietniowego spotkania w „Bakałarzu”. Majowe wydarzenia przyspieszyły decyzję o publikacji. Co więcej, Władze Uczelni podeszły do pomysłu ze zrozumieniem i za stronę techniczną oraz poligraficzną odpowiedzialnym uczyniły Wydawnictwo Naukowe WSP. Redakcja biuletynu składała się z piszącego te słowa oraz Krzysztofa Gwiżdża, Wojciecha Zięby i Jarosława Zwolenia. Po przygotowaniu materiałów, 17 czerwca 1988 r. Wydawnictwo WSP przesłało je do krakowskiej Delegatury Głównego Urzędu Kontroli, Publikacji i Widowisk. Przypominam, ciągle istniała jeszcze cenzura. Niestety, cenzor tak zmasakrował teksty, że nie było sensu — w tym wykoślawionym kształcie — ich publikować. 

Sytuacja pod koniec roku 1988 i na początku roku 1989, mimo wcześniejszych porozumień i zbliżenia poglądów, nadal była napięta. Regularnie odbywały się demonstracje studenckie, równie regularnie oddziały Milicji Obywatelskiej i ZOMO odpowiadały siłą. Przez wiele lat przechowywałem łuskę po pocisku z gazem łzawiącym… Zdarzały się aresztowania (Andrzej Krótki, jeden z działaczy Samorządu, został zatrzymany 21 czerwca 1988 r.), nagminnie też pojawiały się wezwania do — nieistniejących dziś - Rejonowych Kolegiów do Spraw Wykroczeń (powody: „zakłócanie porządku publicznego”: „uczestniczenie w zbiegowisku publicznym”; „nieopuszczenie zbiegowiska publicznego” itp.). Częstym miejscem pikiet była ulica Westerplatte. Znajdował się przy niej ówczesny Konsulat ZSRR. Po jednej z takich demonstracji, Samorządy oraz wszystkie niezależne organizacje studenckie zorganizowały „procesję pokutną”, taką swoistą demonstrację „przepraszającą” za wcześniejsze polityczne „ekscesy”. Na wzór Pomarańczowej Alternatywy z Wrocławia żacy krakowscy, poprzebierani w wory pokutne, dokonali „słusznej samokrytyki” i przyznali się do wszystkich możliwych „błędów i wypaczeń” („dałem się manipulować”; „jestem antysocjalistyczna świnia” /fot. nr …/; „przepraszamy zdrową część społeczeństwa”; „przepraszamy, że przepraszamy”, itp.). Ja sam, niosąc transparent „ZOMOWCY NIE LĘKAJCIE SIĘ”, dokonałem ekspiacji, stwierdzając, iż „mam próchnicę i beri-beri”. Była to jedna z najdowcipniejszych, ale zarazem jedna z ostatnich studenckich demonstracji w Krakowie. Odbyła się 3 kwietnia 1989 roku. Wybory czerwcowe zbliżały się już wielkimi krokami… 

Wydarzenia majowe roku 1988 potwierdziły znaczenie Samorządu WSP w środowisku krakowskim. Był on — obok uczelnianych samorządów UJ i AGH — najbardziej liczącą się siłą. Środowiskowy zjazd samorządów uczelni Krakowa odbył się 5 czerwca 1988 r. Zajmowaliśmy się na nim — obok ciągle nierozwiązanych spraw politycznych - problemami socjalnymi i zdrowotnymi studentów, kwestią zmian programu studiów oraz problemem zasadniczej reformy szkolenia w Studium Wojskowym. Trzeba bowiem przypomnieć, iż w każdej uczelni funkcjonowało Studium Wojskowe, które było praktycznie niezależne od władz rektorskich i rządziło się własnym regulaminem. Taki relikt Zimnej Wojny. Reprezentuję ostatni rocznik, który musiał jeden dzień w tygodniu poświęcać na obowiązkowe szkolenia wojskowe (kończące się zresztą pisemnym i ustnym egzaminem). Nie będę wspominał, jak studenci oceniali te zajęcia… Dodam tylko, że w październiku 1988 r. działała nawet Międzyuczelniana Komisja Bojkotowa. 

Jednak najważniejszym osiągnięciem czerwcowego spotkania samorządów było powołanie Porozumienia Uczelni Krakowa, które od tego czasu koordynowało pracę krakowskich samorządów. Zwróciliśmy się wtedy do ministra o zgodę na zorganizowanie ogólnopolskiego zjazdu samorządów studenckich. Taki prośby były zresztą wysyłane wielokrotnie, jeden z ostatnich monitów skierowano do ministerstwa 13 listopada 1988 r. Na posiedzeniu Kolegium Rektorów 23 listopada 1988 r. przedstawiciele samorządów złożyli wniosek o zorganizowanie tego zjazdu w Krakowie w dniach 16-18 grudnia. Kolegium poparło inicjatywę i zwróciło się do Ministra Edukacji Narodowej o wyrażenie zgody — ten jednak zgody nie wydał. Dlatego Porozumienie Uczelni Krakowa — w tym bardzo aktywny Samorząd WSP — postanowiło własnymi siłami Ogólnopolski Zjazd Samorządów zorganizować. I tak też się stało: uczestniczyli w nim przedstawiciele 34 uczelni z całego kraju. Uzgodniono stanowiska w wielu sprawach, m.in.: zrzeszania się studentów, konieczności zmian w ustawie o szkolnictwie wyższym, reformy Studium Wojskowego, sytuacji socjalnej i materialnej studentów. Wystosowano także protest przeciwko nieudzieleniu przez Ministra zgody na odbycie Zjazdu, ograniczaniu samorządności w małych ośrodkach akademickich oraz stosowaniu represji wobec studentów. 

Nim jednak do Zjazdu doszło, w łonie Samorządu WSP nastąpiły zmiany. W październiku 1988 roku rozpocząłem ostatni rok swoich polonistycznych studiów. Poza tym, miałem poczucie - nieskromnie to ujmę - że Samorząd w Naszej Uczelni posiada już wyraźną tożsamość, że jest dojrzałą, sprawną i kompetentną instytucją, twardo walczącą o prawa studentów. Byłem również pewien, że jest mocno osadzony w krakowskim środowisku akademickim i dobrze rozpoznawalny. Dlatego też, w trakcie wyborów do Uczelnianej Rady (28-30 listopada 1988 r.), poparłem kandydaturę Renaty Barnak (dziś Olbrysz), studentki IV roku filologii polskiej, na stanowisko Przewodniczącego Uczelnianej Rady Samorządu Studenckiego WSP. W Uczelnianej Radzie działałem dalej, ale już tylko jako Przedstawiciel Domów Studenckich (mieszkałem wtedy w „Strumyku”, Domu Studenckim nr V). W Zarządzie znaleźli się także: Witold Plata, Piotr Pilch, Andrzej Gaj i Dorota Trąba. 

Kolejny rozdział opowieści o Samorządzie Studentów w Naszej Uczelni powinien być zatem innego autorstwa. 29 czerwca 1989 roku obroniłem pracę magisterską, przestałem być studentem i tym samym członkiem Samorządu. Mogę tylko dodać, że obecny kształt samorządności studenckiej został wypracowany dopiero w roku 1990 i potwierdzony Ustawą o Szkolnictwie Wyższym z dnia 12 września 1990 roku. Warto na koniec również zauważyć, że nie zaprzątała nas jedynie aktywność polityczna (choć raz jeszcze chcę podkreślić, że w tamtym czasach było to konieczne, aby samorządy w ogóle mogły skutecznie funkcjonować). Samorząd WSP zajmował się w omawianym okresie także działalnością socjalną i kulturalną, m.in. walczył o precyzyjne ustalanie wysokości opłat za miejsce w Domach Studenckich, starał się współdecydować o kształcie procesu dydaktycznego, organizował Bibliotekę Samokształceniową Studentów oraz Wszechnicę Humanistyczną (serię otwartych prelekcji), walczył o rewaloryzację stypendiów i zamrożenie opłat za stołówki i Domy Studenckie, czynnie włączył się w organizację Ogólnopolskiego Forum Samorządów Studenckich (Renata Barnak wchodziła w skład prezydium), a nawet… współorganizował pomoc dla ofiar trzęsienia ziemi w Armenii. 

Dodam, iż nie miałem zamiaru pisać tekstu o charakterze kombatanckich wspomnień, chciałem jedynie pokazać, jak w tamtych burzliwych czasach (1987–1989) rodziła się studencka samorządność. Pragnąłem przypomnieć, jak ważny był to czas - nie tylko dla kształtowania tożsamości poszczególnych jednostek, ale także dla tworzenia oblicza całych instytucji — w tym przede wszystkim Samorządu Studenckiego. 


[1] Umówiłem się z mgr. Markiem Glogierem, szefem uczelnianego Archiwum — także byłym działaczem Samorządu — iż dla potrzeb dokumentacyjno-historycznych zarchiwizujemy wszystkie dostępne i rozproszone obecnie materiały. Wszystkie cytaty w tekście (jeśli nie zostało to inaczej zaznaczone), pochodzą z niepublikowanych pism, odezw, uchwał Samorządu WSP oraz innych organów uczelni i instytucji.

[2] B.Skowronek, Samorząd studencki w Wyższej Szkole Pedagogicznej — zadania i działalność, (w:) Materiały z sympozjum naukowego „Aktualny i perspektywiczny program udziału młodzieży studenckiej w realizacji procesu dydaktyczno-wychowawczego w Uczelni (WSP — 26 kwietnia 1988 r.), red. M.Śliwa, Wydawnictwo Naukowe WSP, Kraków 1989, s. 27. 

[3] B.Skowronek, op. cit., s. 28.

The site was designed with Mobirise